6 | AC |
2010-05-24 23:48 @Wojtek Mam żonę :) Jednak przez ostatnich 8 miesięcy mieszkaliśmy w różnych krajach. |
5 | Wojtek |
2010-05-20 18:13 A nie warto spróbować sobie partnerki / partnera życiowego? |
4 | AC |
2010-05-07 12:14 @mb To nie jest «użalanie się», tylko «Oda do alkoholu» :) Uważam, że szczęście jest jednocześnie bardziej skomplikowane niż «dom, rodzina» a zarazem prostsze niż myślimy. Dla siebie prywatnie uzupełniam ową listę w pracę, samorealizację oraz marzenia. Oczywiście, nie są one równoznaczne. Oczywiście, rodzina jest najbardziej istotnym elementem. Z drugiej zaś strony, sam doskonałe wiesz o tym, że nie jedna rodzina rozpadła się z powodu pieniędzy, na przykład. Każdy człowiek musi dążyć do złotego środka, który ustala sam dla siebie. Na razie jeszcze nie myślę o powrocie :) |
3 | mb |
2010-05-06 14:10 jak już tobie mówiłem, uważam że najważniejsze w życiu to rodzina, dom, przyjaciele, a nie podróże, kasa, nowe przygody. dlatego trzeba być tam gdzie jest dom, rodzina, przyjaciele. albo wracaj do Polski, albo się nie użalaj, bo wybór emigracji to twój własny bardziej wynikający z chęci przeżycia czegos nowego niż z konieczności wracaj do nas pozdr |
2 | JB |
2010-05-02 12:32 Mam doslownie swiezo zaczete 27 lat. Zaczelem wyjezdzac w wieku 19 lat na dluzsze okresy, nie tyle typowo «turystycznie». Moj pierwszy wyjazd na Cypr, za praca, potwierdzil regole opisywana powyzej. Tesknota, samotnosc, lecz nigdy nie pilem sam. Poznalem DUZO STARSZYCH znajomych nawet ze ja moglem byc ich synami, o prostym typie myslenia, i tym samym reakcji na bierzace problemy. Wiec jak mowi przyslowie, z kim przystajesz takim sie stajesz. Kolejny dlugi okres czasu Irlandia, pilem okazjonalnie w zasadzie bardzo zadko zagladalem do dna kieliszka, pod koniec gdy poznalem ludzi na miejscu z ktorymi dobrze sie dogadywalem, ale raczej to miala forme porzegnania, czy wspolnego zabijania czasu. W UK nie pije, duzo... nie pije prawie wogule. Zbyt wiele widzialem tutaj, gdzie alkochol jest znacznie tanszy (mowie o gatunkowych alkocholach nie wodce),i co potrafi robic z ludzmi. Mam co prawda momenty, musze przyznac, kiedy bedac sam w pokoju, z wlasnymi przemysleniami, marzeniami i zamkniety czy chcemy czy tego nie chcemy w 4 scianach. Dopada mnie wtedy cos, na stan, checi odragowania WSZYSTKIEGO. Ale nie fizycznego bo od tego mam silownie. Ale mentalnego. Wszystkiego czyli... dnia pracy, ludzi, pierdolonej pogody, tesknoty za domem, za miastem, za... (prosze rozwin liste). Wtedy otwieram butelke gatunkowego dobrego wina, ktorego stoi pare butelek zakurzonych na szafce, nalewam kieliszek, puszczam muzyke i zaglebiam sie w meandry swiata wirtualnego. Wylaczam sie. Sam sie na tym lapie. Jak ksiazka Wiśniewskiego «S@motnosc w sieci» (film to straszny gniot). Czy ja mam siebie traktowac jako alkocholika? Mozliwe. Ale wynika tylko z potrzeby milosci, i tesknoty... emocjonalnej. Tak samo wczoraj, zaczelem czytac, i pic i zanim sie zorientowalem, bedac o dziwo TRZEZWY! wypilem ponad pol butelki swietnego czerwonego wina typu Shiraz. Mi sie zdaje Aleksandrze ze to wszystko wynika z tego, ze my ludzie jestesmy niewolnikami tego systemu. Systemu konsumpcji, a dokladnie pogoni za luksusem, ktore ograbilo nas z wszelkich moralnych wartosci. Wszystko zapychamy pol-srodkami, badz substytutami milosci. Kiedys ludzie nie majac internetu i komorek byli znacznie sobie blizsi. Moze dlatego ze bron nie siegala tak daleko :) |
1 | Nenulka |
2010-04-30 16:21 Świetnie napisane Sasza. Pozdrowienia od nas dla Was |
Jestem autorem raportu o stronach internetowych polskich posłów. Skrót z niego został opublikowany w Newsweek Polska nr 25/2009, oraz na początku lipca w podlaskiej prasie lokalnej (Kurier Poranny, Teraz Białystok).