Obozów jest dużo. Wydaje się, że mało czym odróżniają się od siebie.
Można używać w reklamie, że my codziennie wrzucamy zdjęcia z obozu na stronę internetową. Chodzi o to, że rodzice są walnięci na punkcie swoich pociech, na bank będą co wieczór sprawdzać zdjęcia na stronie, żeby znaleźć swoje dziecko i dowiedzieć się, czym się zajmowało w ciągu dnia. To może (lecz nie musi) przesądzić o wyborze właśnie tego obozu.
Zdjęcia te mogą być ogólnodostępne, mogą być pod hasłem — mało istotne. Organizacja tego też wydaje się być prostą — wystarczy zapłacić 100 zł więcej dla któregoś z pracowników.