Siedzę właśnie na lotnisku w Wilnie. Niespodziewanie znalazłem darmowy Wi-Fi. Co pięć minut (specjalnie sprawdziłem) puszczają straszący komunikat, że możesz zabrać do samolotu tylko jedną walizkę (maks 10 kg) itd... bla-bla...
Co, kurwa, 5 minut!
Przed tym jechałem jakieś półgodziny «marszrutką». Ostatnim razem widziałem tak szybki transport publiczny w Tunezji.
Ogólne wrażenie o Litwie mam takie, że jedną nogą kraj już jest w kapitalizmie. Ale drugą: chorą, starą, nie zginającą się wciąż ciągnie za sobą.